Q&A z królową Pilei @mittgronajag

Kiedy pierwszy raz zobaczyłam zdjęcia Pilei u MITTGRONAJAG nie moglam uwierzyć, że to prawdziwe rośliny. Od razu byłam ciekawa, zresztą pewnie jak każdy, kto ogląda jej zdjęcia, jak ona to robi, że są tak niesamowicie piękne. Stąd pomysł na Q&A. Jeśli obserwujecie podobne konta na Insta, to dajcie znać w komentarzach, chętnie je zobaczę! A tymczasem wywiad z Lisą, miłego czytania!

Na wstępie, powiedz mi coś o sobie, skąd pochodzisz i jak długo zajmujesz się roślinami?

Mam na imię Lisa, mieszkam pod Malmö, w południowej części Szwecji. Z roślinami mam kontakt odkąd przeprowadziłam się do mojego pierwszego mieszkania, 12 lat temu. Moją pierwszą roślinną miłością było bonsai ficus, które czasami zabierałam ze sobą na wakacje. Od tamtego czasu udało mi się wyhodować piękne rośliny, ale także i kilka zabić, aż moja pierwsza Pilea peperomioides zawitała w moim życiu kilka lat temu i wywróciła mój roślinny świat do góry nogami.

Kiedy to było?

W 2014 roku. W tamtym czasie widziałam Pilee na blogach o projektowaniu wnętrz, ale były one nie do dostania. Udało mi się ją znaleźć w świetnym plant shopie w Malmö. Była to mała, ale dość rozwinięta roślina, z kilkoma już odnóżkami. Nie miałam absolutnie pojęcia jak się nią zająć, ale jakoś udało nam się dogadać. Zawsze uważałam Pilee za jedną z tych łatwych roślin, które po prostu działają, jak monstera, czy kaktusy.

Wyglądają NIESAMOWICIE! Najważniejsze pytanie (pewnie dla wszystkich czytających): jak się nimi zajmujesz? Zdradź nam swój sekret!

Oh, dziękuję Ci bardzo! Po pierwsze, trzymam moje Pilee w nie za jasnej lokalizacji. Wiem, że niektórzy mówią, że ta odmiana uwielbia słońce, ale w moim przypadku liście stają się bardzo jasnozielone, prawie przeźroczyste, gdy są trzymane na oknie wychodzącym na południe. Trzymam je w średnim świetle, co daje im duże, bardzo ciemnozielone liście. Stoją w tym samym miejscu przez cały rok. Podczas długiej, szwedzkiej zimy mają tendencję do utraty liści. Nie przejmuję się tym zbytnio – i tak wiosną zawsze wypuszczają nowe! Podlewam je około raz na tydzień, raz, a dużo, ale dopiero wtedy, gdy ziemia jest prawie całkowicie sucha. Łatwo można zauważyć kiedy Pilea potrzebuje wody – jej liście zaczynają lekko opadać. Nawożę je raz w miesiącu, od wiosny do jesieni.

Jak często je rozmnażasz? Jak dbasz o sadzonki?

Rozmnażanie Pilei jest najprzyjemniejszą częścią dbania o tę roślinę! Szczepki wyciągam tylko wiosną i latem – próbowałam kiedyś zimą, ale nie urosły aż do wiosny, więc zawsze wolę poczekać. Używam mieszanki gleby do sukulentów i sadzonek, która ma dobry drenaż. Przesadzam je po około roku. Ogólnie rzecz biorąc, Pilee nie mają nic przeciwko małym doniczkom, więc nie bójcie się umieszczać szczepki w różnego rodzaju małych doniczkach i pojemnikach. Nie zapomnijcie podlewać sadzonek nieco częściej, niż dorosłą roślinę.

Masz tyle pięknych okazów! Która Pilea jest Twoją ulubioną?

Moją ulubioną jest oczywiście moja mama Pilea – a raczej powinnam powiedzieć prababcia Pilea! 😉 Ona była pierwsza, jest matką tak wielu dzieci, a nadal wygląda pięknie! Mam też Pileę, którą zamieniłam w małe drzewko podobne do bonsai, które również jest fajne. Pilee są bardzo tolerancyjne na eksperymenty, więc nie bójcie się próbować różnych looków!

Jak wyobrażasz sobie życie z roślinami za pięć lat?

W tej chwili mam małe dziecko, co oznacza, że wszystkie rośliny są postawione w miejscach, do których jego małe palce nie są w stanie sięgnąć. Tak więc za pięć lat, mam nadzieję, że znów będą w całym domu. Rośliny są moją ulubioną dekoracją i uwielbiam się nimi otaczać.

Dzięki za wywiad! Oby w 2018 udało mi się wyhodować ładną Pileę, bo do tej pory nie miałam do nich szczęścia 🙂

Historia Pilei peperomioides – KLIK KLIK
Wszystkie zdjęcia są Lisy.

Dodaj komentarz